Ranger Servival Club Dolacz do nas Relacje z zajec Plan szkolenia Poczta polowa Podreczniki Forum GRH

Lipcowy wieczór nie przyniósł ulgi po gorącym dniu. Było duszno i parno, gdzieś daleko zbierało się na burzę. Rangerzy szykowali się do przeprowadzenia ćwiczenia polowego przygotowanego przez sekcję rybnicką stowarzyszenia. Jedna z grup miała za zadanie rozpoznać schowany w lasach ośrodek wypoczynkowy ? domniemaną bazę rebeliantów. Druga z grup, będąca właśnie tymi rebeliantami, wyjechała już wcześniej, aby zaszyć się, gdzieś w kompleksie leśnym okolic Kuźni Raciborskiej. Do zespołu rozpoznawczego dołączył wkrótce lokalny przewodnik, wyposażony w charakterystyczną składankę umundurowania i oporządzenia oraz uzbrojony w strzelbę typu shot-gun. Wkrótce drużyna wyruszyła terenowym Honkerem do punktu desantowania.



Samochód zniknął szybko w ciemności, zaś zespół rozpoznawczy rozpoczął powolne i żmudne przenikanie w kierunku obiektu. Noc była wyjątkowo ciemna, zerwał się wiatr, co pewien czas słychać było dalekie grzmoty. Wreszcie udało się dotrzeć do granic obiektu. Ośrodek położony na wzniesieniu porośniętym wysokopiennym lasem był rozległy, składał się z kompleksu basenów, kilku budynków stylu alpejskim, dużego budynku z tarasem oraz amfiteatru z ze sceną. Bardzo powoli, spodziewając się obecności nieprzyjaciela, drużyna sprawdzała metr po metrze. Okazało się jednak, że obiekt jest pusty. Odnaleziono wiele śladów wskazujących na niedawną obecność tam ludzi (jak świeżo zadeptana trawa i niedopałki papierosów), lecz nie było wiadomo, czy faktycznie byli to poszukiwani rebelianci. Teraz należało jak najszybciej dotrzeć do miejsca podjęcia, gdzie miał oczekiwać samochód.


Niestety, w ciągu kilku minut rozpoczęła się nawałnica z potężną ulewą. Kilkanaście pierwszych minut przeczekano w zrujnowanym budyneczku na skraju obiektu, jednak czas naglił. Umówione miejsce spotkania miało być na skraju niewielkiej wioski, zaś sam samochód miał być oznaczony światłem chemicznym. Przemarsz dał się wszystkim we znaki. Trasa prowadziła bezdrożami oraz skrajami wielkich łąk i wymagała uciążliwego przebijania się przez gęste zarośla tarnin i jeżyn, zapuszczone liściaste młodniki, porośnięte trzcinami podmokłe bajora. Do tego dochodziły linie starych ogrodzeń z drutu kolczastego, ciągnące się w najmniej spodziewanych miejscach pomiędzy wysoką trawą i całkiem nowe linie elektrycznych pastuchów ? przypadkowe ich dotknięcie w przemoczonych mundurach nie było zbyt przyjemne. Kilkukrotnie dochodziło do tego, że grupa utykała na dobre, szamocząc się bezradnie jak muchy w pajęczynie i cofając po własnych śladach. Do tego wszystkiego dochodził jednostajny, gęsty deszcz.


Do samochodu udało się dotrzeć około piątej rano. Grupa rozłożyła bazę w niewielkim zagajniku i przespała dwie godziny. O siódmej przedstawiono kolejne zadanie ? jak się okazało, rebelianci opanowali polowe lotnisko w środku lasu, gdzie umieścili przenośną wyrzutnię rakiet. Konieczne było zniszczenie tej wyrzutni i przejęcie laptopa z danymi. Grupa została ponownie przerzucona transportem kołowym, a następnie rozpoczęła powolne podejście do lotniska. Okazało się, że jest ono bronione przez dużą grupę rebeliantów ? kierownictwo sekcji rybnickiej zaangażowało do tej roli nie tylko najmłodszych stażem Rangerów i kandydatów, ale również wielu znajomych ? w tym nawet nie mających żadnego doświadczenia w tym zakresie. Wpłynęło to bardzo dobrze na realizm ćwiczenia. Po długotrwałej obserwacji zdecydowano na podział sił na dwa zespoły ? pierwszy, dwuosobowy miał za zadanie wykonać atak pozorujący, zaś drugi ? czteroosobowy miał wykonać zasadnicze uderzenie. Biorąc pod uwagę znaczącą przewagę obrońców oraz teren ? rozległa trawiasta płyta lotniska, nad która dominowały obsadzone przez rebeliantów wały ? spodziewano się poważnych strat po stronie atakujących.


Niespodziewanie zauważono, że pozostający w dyspozycji obrońców samochód obsadzony kilkoma osobami wyjeżdża z lotniska. Wykorzystując chwilowe osłabienie sił obrony rozpoczęto atak. Zgodnie z założeniem atak pozorujący (wykonany jednym karabinem SR i jednym shot-gunem) skupił na sobie całą uwagę obrońców. Na nic zdały się rozpaczliwe wysiłki dowodzącej obroną, atak zasadniczy wyszedł wprost na plecy rebeliantów. Udało się zlikwidować całość sił obrońców, przejąć laptopa i założyć ładunki na rakiecie. W tym czasie nadjechał samochód, który dostał się wprost pod ogień kaemu umiejscowionego na wale. Zadanie zostało wykonane, zaś straty atakujących wyniosły tylko jednego żołnierza.


Zakończyła się główna część ćwiczeń, lecz nie całe zajęcia. Całość grupy przemieściła się do dawnej bazy rakietowej, gdzie zarządzono czas odtworzenia gotowości bojowej. Przede wszystkim trzeba było wysuszyć całkowicie mokre mundury i oporządzenia oraz zadbać o równie przemoczoną broń. Rozpalono niewielkie ognisko, nadszedł czas na krótki odpoczynek i posiłek. Następnie przeprowadzono dość długie szkolenie z zakresu rozpoznawania i zdobywania charakterystycznego obiektu, jakim jest bunkier dowodzenia bazy rakietowej. Zajęcia trwały do wieczora, zaś później część najmniej doświadczonych ?rebeliantów? wzięła udział w szkoleniu z zakresu podstaw taktyki pojedynczego żołnierza oraz pieszego patrolu rozpoznawczego. Szkolenie to trwało do późnych godzin wieczornych.


<- powrot | do góry

Copyright Ranger Survival Club design by Priamus