Ranger Servival Club Dolacz do nas Relacje z zajec Plan szkolenia Poczta polowa Podreczniki Forum GRH

W zimny i mokry kwietniowy weekend odbyło się ćwiczenie taktyczne połaczonych sekcji rybnickiej i dolnośląskiej. Terenem zajęć był obszar pogranicza polsko-czeskiego w rejonie Raciborza. Zajęcia rozpoczęły się w piątkowy wieczór zadaniem rozpoznawczo-dywersyjnym na rzece Odrze. Sekcja rozpoznawcza przy użyciu pontonu przeniknęła w rejon celu - olbrzymiej pływającej pogłębiarki toru wodnego na Odrze. W tym czasie sekcja ubezpieczająca rzutem kołowym przeszła w rejon zejścia, zabezpieczając miejsce podjecia pontonu i załogi. Z uwagi na bardzo dobre oświetlenie obiektu i terenu przyległego nie udało się podpłynąćdo pogłębiarki. Konieczne było wyjście na brzeg, przetransportowanie pontonu brzegiem i rozpoznanie obiektu z brzegu. Wykonano szkice i rozpoznano możliwe drogi przedostania się na pokład obiektu oraz ewentualnej dywersji. Następnie sekcja rozpoznawcza odeszła brzegiem na bezpieczną odległość i spuściła ponton na wodę. Miejsce podjęcia oznaczone było światłem chemicznym na wysokości poziomu wody. Niestety, brzeg był wyjątkowo stromy, błotnisty i rozmiękły po deszczach. Wyniesienie pontonu okazało się w tych warunkach bardzo trudne i skończyło się zamoczeniem części żołnierzy. Wreszcie ponton udało się donieść do oczekującego w pobliżu samochodu. Kolejnym zadaniem było sprawdzenie opuszczonego ośrodka wypoczynkowego położonego nad zalewem. Stojące tam domki były puste, ośrodek dawał możliwość ukrycia sprzętu i założenia bazy na kilka pozostałych godzin nocy. Część żołnierzy wybrało wnętrze domków, inni woląc chłód i wilgoć od smrodu pozostało na zewnątrz.




Następnego dnia całość przemieściła się rzutem kołowym w kolejny rejon działania. Samochód został ukryty i dokładnie zamaskowany na skraju lasu. Kierowca rozstawił maszt anteny i rozpoczął sprawdzanie łączności. Dwoje żołnierzy pozostało przy pojeździe w ubezpieczeniu, reszta wyruszyła na patrol rozpoznawczy. Celem działania było sprawdzenie ruin pałacu pod kątem możliwości założenia punktu obserwacyjnego. Teren był dosyć uciążliwy, poprzecinany mocno podmokłymi wąwozami. Przez cały czas utrzymywano łącznośc z samochodem. Sprawdzone ruiny okazały się idealne do założenia punktu obserwacyjnego, dając możliwośc maskowania i daleki wgląd w teren. Po sporządzeniu meldunku patrol powrócił do samochodu.




Następnie grupa przemieściła się samochodem w kolejny rejon. Samochód tak jak poprzednio zamaskowano w lesie i przedstawiono kolejne zadanie - rozpoznanie mostu kolejowego co do możliwości dywersji na linii kolejowej. Rozpoznanie mieli przeprowadzić młodsi stażem Rangerzy. W tym czasie dwóch instruktorów przeszło szerokim łukiem do celu rozpoznania i prowadziło skrytą obserwację poczynań zespołu rozpoznawczego. Ujawnione błędy zostały potem szczegółowo omówione. Po tym całość grupy rozpoczęła przygotowania do dywersji. Warunki atmosferyczne były coraz bardziej sprzyjające, zapadał zmierzch a do tego zaczął padać ulewny deszcz. Znad rzeki podniosła się lekka mgła. Dokładnie przepytano członków zespołu rozpoznającego, wykonano improwizowany stół plastyczny i opracowano plan działania. Ubezpieczenie zespołu niszczącego stanowiły dwa zespoły składające się ze strzelca wyborowego i jednego żołnierza dołaczonego jako ubezpieczenie strzelca. Jeden ze strzelców obserwował most, drugi - linię kolejową podchodzącą do niego. Po przekazaniu meldunku, że ubezpieczenie jest już na miejscu, do akcji wkroczył zespoł niszczący w składzie miner i dwóch strzelców. Miner wszedł na most i założył ładunek tnący na newralgicznym miejscu kratownicy nośnej. Następnie zespoł niszczący odskoczył do punktu zejścia, ubezpieczany przez strzelców wyborowych. Od punktu zejścia całość grupy forsownym marszem dotarła do samochodu i czym prędzej odjechała z rejonu operacji.



Na miejsce założenia bazy wybrano odległy stok wzgórza, na skraju lasu. Stał tam porzucony barakowóz, który umożliwiał schronienie się przed deszczem i coraz większym chłodem. Dziury po oknach i drzwiach starannie zamaskowano ponchami, wnętrze oświetlało słabe światło chemiczne. Warta ubezpieczała śpiących kolegów z samochodu, zaparkowanego za barakowozem. Kierowca rozstałił wysoką antenę i rozpoczął nawiązywanie łaczności. Tak komfortowy nocleg pozwalał zregenerować siły nawet tym młodym Rangerom, którzy nie mieli skutecznego sprzętu biwakowego. Wczesnym rankiem następnego dnia baza została zwinięta. Po szybkim śniadaniu z esek grupa załadowała się do samochodu i przemieściła tuż pod granicę polsko-czeską. W niewielkim zagajniku kryjącym wyrobisko wykonano skrytkę materiałową, gdzie pozostawiono całość broni i specjalnego ekwipunku. Do ochrony pozostawiono tam też dóch najmłodszych żołnierzy, którzy z braku dowodów osobistych nie mogli jeszcze przekroczyć granicy. Reszta grupy samochodem przejechała granicę i dotarła do muzeum czeskich fotyfikacji. Zwiedzanie muzem okazało się bardzo ciekawe. Był to w pełni zrekonstruowany bunkier czeski z lat 30, z oryginalnym wyposażeniem i uzbrojeniem. Do tego w części naziemnej była tam ekspozycja broni pancernej i umocnień terenowych. W pobliżu zjadowały się też trzy inne bunkry - elementy linii obronnej. Po zwiedzeniu muzeum grupa powróciła do skrytki, podjęła sprzęt i wartę a następnie przemieściła się do kwatery sekcji rybnickiej, gdzie zakończono ćwiczenia.


<- powrot | do góry

Copyright Ranger Survival Club design by Priamus